poniedziałek, 19 stycznia 2015

Trening Konia - Początki

No i stało się, zostałeś właścicielem wymarzonego wierzchowca. I co dalej? Trzeba zacząć trening konia.

Bardzo często początki nie są łatwe. Koń jest zainteresowany wszystkim tylko nie swoim nowym właścicielem, rozgląda się nerwowo, przebiera nogami, kręci się, czasem nawet staje dęba. Co robić?

Najczęściej nowy właściciel ignorując zachowanie konia robi wszystko jak zawsze – podchodzi do boksu, przypina uwiąż, wyprowadza zwierzę, czyści, siodła, jeździ, rozbiera i wstawia z powrotem do boksu. Tak to zwykle wygląda. No i koń w końcu przyzwyczaja się do takiej codzienności. Jeśli właścicielowi chodzi o taką rutynę to w porządku. Ale co robić jeśli chcemy aby koń rzeczywiście był z nami, stał się naszym partenerem a nie tylko motorem, który wyciąga się z garażu, jeździ a potem parkuje na miejscu?

Ci którzy  chcą nawiązać z koniem bliską więź, próbują różnych metod – wyprowadzają po jeździe konika na trawkę lub dają cukier i marchewki, licząc na wzbudzenie głębszych uczuć. Nie przynosi to spodziewanego efektu a może jedynie prowadzić do znarowienia się konia (gryzienie, kopanie w przypadku zbliżenia się do zwierzęcia bez smakołyka).

Inni pracują z ziemi, starają się zdominować konia, żeby pokazać mu kto w tym dwuosobowym stadzie rządzi a potem uczą sztuczek. Czasem używając linki i kijka przestawiają koniowi zad lub przednie nogi ćwicząc różne elementy ujeżdżenia. No i super! Ale czy jest w tej pracy bliska więź?

A można inaczej. Przecież klacz nie przestawia źrebięciu zadu ani łopatki, nie dominuje go, a jednak źrebię ma z matką bliską więź. Powiecie, że to dlatego, że to jego matka, że ma tę więź niejako wdrukowaną od urodzenia. Tak, oczywiście. Ale jakże często obserwujemy zżyte ze sobą konie stojące w jednej stajni, wychodzące razem z innymi na padok. Cały czas są blisko siebie, nie oddalają się od siebie, wciąż są razem, jakby połączone niewidzialną nicią. A przecież nie zawsze są razem od urodzenia, czasem poznają się dopiero jako dorosłe zwierzęta. Nie mają tej więzi wdrukowanej, a jednak wciąż podążają za sobą. I nie przestawiają sobie zadów i łopatek, żeby ugruntować dominująca pozycję jednego osobnika nad drugim. Najczęściej, po prostu razem nic nie robią. Czasem nawet trudno ocenić, kto w tej parze jest liderem
.
O taką właśnie relację warto zadbać na początku swojej przygody z własnym koniem. A jak to zrobić? Na początek po prostu być ze zwierzęciem, kochać je, wsłuchać się w to jaką historię chce nam opowiedzieć. Jako ludzie mamy tendencje to robienia cały czas czegoś. A tu chodzi o to żeby być, nie robić, tylko być!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz