No i stało się, zostałeś właścicielem wymarzonego wierzchowca. I co dalej? Trzeba zacząć trening konia.
Bardzo często początki nie są łatwe. Koń jest zainteresowany
wszystkim tylko nie swoim nowym właścicielem, rozgląda się nerwowo,
przebiera nogami, kręci się, czasem nawet staje dęba. Co robić?
Najczęściej nowy właściciel ignorując zachowanie konia robi wszystko
jak zawsze – podchodzi do boksu, przypina uwiąż, wyprowadza zwierzę,
czyści, siodła, jeździ, rozbiera i wstawia z powrotem do boksu. Tak to
zwykle wygląda. No i koń w końcu przyzwyczaja się do takiej
codzienności. Jeśli właścicielowi chodzi o taką rutynę to w porządku.
Ale co robić jeśli chcemy aby koń rzeczywiście był z nami, stał się
naszym partenerem a nie tylko motorem, który wyciąga się z garażu,
jeździ a potem parkuje na miejscu?
Ci którzy chcą nawiązać z koniem bliską więź, próbują różnych metod –
wyprowadzają po jeździe konika na trawkę lub dają cukier i marchewki,
licząc na wzbudzenie głębszych uczuć. Nie przynosi to spodziewanego
efektu a może jedynie prowadzić do znarowienia się konia (gryzienie,
kopanie w przypadku zbliżenia się do zwierzęcia bez smakołyka).
Inni pracują z ziemi, starają się zdominować konia, żeby pokazać mu
kto w tym dwuosobowym stadzie rządzi a potem uczą sztuczek. Czasem
używając linki i kijka przestawiają koniowi zad lub przednie nogi
ćwicząc różne elementy ujeżdżenia. No i super! Ale czy jest w tej pracy
bliska więź?
A można inaczej. Przecież klacz nie przestawia źrebięciu zadu ani
łopatki, nie dominuje go, a jednak źrebię ma z matką bliską więź.
Powiecie, że to dlatego, że to jego matka, że ma tę więź niejako
wdrukowaną od urodzenia. Tak, oczywiście. Ale jakże często obserwujemy
zżyte ze sobą konie stojące w jednej stajni, wychodzące razem z innymi
na padok. Cały czas są blisko siebie, nie oddalają się od siebie, wciąż
są razem, jakby połączone niewidzialną nicią. A przecież nie zawsze są
razem od urodzenia, czasem poznają się dopiero jako dorosłe zwierzęta.
Nie mają tej więzi wdrukowanej, a jednak wciąż podążają za sobą. I nie
przestawiają sobie zadów i łopatek, żeby ugruntować dominująca pozycję
jednego osobnika nad drugim. Najczęściej, po prostu razem nic nie robią.
Czasem nawet trudno ocenić, kto w tej parze jest liderem
.
O taką właśnie relację warto zadbać na początku swojej przygody z
własnym koniem. A jak to zrobić? Na początek po prostu być ze
zwierzęciem, kochać je, wsłuchać się w to jaką historię chce nam
opowiedzieć. Jako ludzie mamy tendencje to robienia cały czas czegoś. A
tu chodzi o to żeby być, nie robić, tylko być!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz